O bardzo ważnych rzeczach

Nowe wydarzenia 

 

Kto jechał z własnym dzieckiem do szpitala karetką ten wie. Wie, co to znaczy. Kto trzymał nieprzytomne w ramionach dziecko ten czuje. Ten rozumie. Kto krzyczał wniebogłosy POMOCY. Kto wyciągał tonącego z wody. Kto nie przespał nocy słuchając, czy oddycha, dowiedział się już.

Nieodległe są sytuacje graniczne, czasem ocieramy się o nie. Linia jest tak cienka i bywa, że to od nas zależy, po której stronie znajdą się Ci, których kochamy najbardziej.

Kiedy półtoraroczna córka w gorączce nagle straciła przytomność, posiniała na twarzy i zesztywniała - nie wiedziałam jak się nazywam, gdzie jestem, co robię. Myślałam, że umiera. Jak oszalała biegałam z nią na rękach po domu wrzeszcząc do męża - DZWOŃ NA POGOTOWIE! DZWOŃ NA POGOTOWIE!

Mąż z paniką w oczach zapytał strasznym głosem: JAK SIĘ DZWONI NA POGOTOWIE???

Nie wiedziałam. Jak to możliwe? Nic nie wiedziałam.

Innym razem czteroletni syn poślizgnął się i wpadł do stawu. Kiedy zobaczyłam, jak się topi, rzuciłam się za nim zostawiając na urwistym brzegu drugiego - dwuletniego syna. Sama nie potrafiąc pływać. Nieopodal siedzieli ludzie, nie widzieli mnie. Dlaczego nie wzywałam ich od razu, a dopiero wtedy jak zaczęłam przegrywać walkę, nie mogąc syna wydobyć z wody? Jak to możliwe, że byłam taka bezmyślna?

Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze. Na chwilę straciłam głowę. Co jeśli przez to straciłabym dziecko? Dzieci??

Oczywiście, że byłam na kursach pierwszej pomocy. Ba. Ja ich nawet słuchałam, angażowałam się, ćwiczyłam. Na ogół w ogóle nie jestem taka głupia. Pamiętam numery, znam podstawowe zasady. Co z tego.

Ciągle myślę, że powinniśmy być przygotowani inaczej. Teoretycznie częściej, a praktycznie inaczej. Co to znaczy? Że te pierwsze najważniejsze zasady postępowania w przypadku zagrożenia życia i zdrowia, te schematy działania powinny być wbijane do głowy na okrągło. Wbijane przy różnych okazjach. Wbijane na różne sposoby. A przede wszystkim powinny być wbijane tak, aby przygotowywać na sytuacje, takie jakimi one będą: pełne stresu, strachu, paniki, niewiedzy i braku wszystkiego, co potrzebne pod ręką.

Kiedy spokojnie ratuję życie dla ćwiczeniowego fantoma na jasnej podłodze w sali szkoleniowej, a potem z uwagą nasłuchuję, czy fantom oddycha to jestem super bohaterem. Uratowałam fantoma. Ale kiedy spotykam na ulicy leżącego człowieka to nie wiem, czy się zapił do nieprzytomności czy dostał zawału. Wiem natomiast, że nie jest jasnym fantomem z sali szkoleniowej. Wiem, że śmierdzi. Że się boję do niego podejść. Nie wiem, czy może mi coś zrobić. Brzydzę się dotknąć.

Fantom jest bardzo ok, ale to za mało. Dużo za mało. Na pewno nie da się przygotować na wszystko, co w życiu może się wydarzyć. Ale wiem, że jeśli wydarzy się- będzie stres, przerażenie, może ból, panika. I w tych warunkach, z tymi emocjami muszę odpalić te wbijane do głowy zasady postępowania. I działać.

Odpalamy nową rzecz w naszej firmie - wydarzenia, które spróbują zmierzyć się z tą materią. VOFKA to przygoda i szkolenia. Tym razem to będzie ważna, może trudna przygoda. I wiedza. Zajęcia, gry, wydarzenia, których celem będzie przygotować do sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia w taki właśnie sposób. Z emocjami, z brakami, strachami, w terenie.

Zapraszamy chętnych do współtworzenia tego typu wydarzeń oraz do udziału w nich. Szczegóły będą pojawiały się z czasem- śledźcie nas, zapiszcie się do naszego newslettera albo kliknijcie na naszym profilu FB, w sekcji OBSERWUJ, że chcecie obserwować nas w pierwszej kolejności, żeby rzeczy nie przegapić. Wkrótce będziemy realizowali scenariusze testowe- kto zechce wziąć w nich udział niech pisze.

Tymczasem życząc bezpiecznych wakacji, pozdrawiam serdecznie.